sobota, 22 lutego 2014

rozczochrana...czyli zachwyt

...naprawdę wspaniale wymyślony smak dziewczęcej urody, delikatnie nieśmiały, z odrobiną niepewności prawie jak przy pierwszym pocałunku - czy aby...i ta burza włosów...mmm...czuć, że wiatr maczał w tym palce...dla mnie rarytas, cymes...po prostu...a przy okazji jak to niekiedy w parach mieszanych bywa, popędliwość męska uczyniła tę okoliczność, iż "musiałem" rozebrać ją z paru krzyżyków i...ciii...wyszedł całkiem zgrabny wieczór...i wiosennie soczysta sukienka...



...i przyjemnie pasuje do dłoni......

2 komentarze: