sobota, 6 września 2014

ze starej walizki...

...została po mojej cioci, przez wiele lat leżakowała sobie w ciszy i spokoju, i chyba nikt oprócz właścicielki nie wiedział, że jeszcze istnieje, a to z nią zawędrowała kiedyś do Zielonej Góry...i została...być może była to jedyna podróż tej walizki w którą została zabrana, potem już tylko łapała kurz i zbierała stare gazety, w każdym razie tak ją odkryłem, na dnie starej szafy pełną pożółkłych liter niegdysiejszych haseł...

 
...teraz wiedzie trochę inne życie, mniej stateczne, wędruje to tu, to tam, a w swym wnętrzu skrywa różności, a najbardziej cieszy ją gdy w domowe pielesze wraca odrobinę lżejsza...mnie oczywiście też...
 
 
 

3 komentarze:

  1. Walizeczka cudna. Chyba rzeczywiście przeżyła tylko jedną podróż nie to co moja, pogryzione zębem czasu. Życzę jej i Tobie pustych powrotów. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ...moja walizka to nic...Twoja to prawdziwe...mmm...a te odręczne wpisy - czysty miód...fantastyczne...i pełne uśmiechu...

      Usuń
  2. lubię ją czasem ukradkiem pogłaskać, gdy tak z naszym kramem wędruje...
    widać mam słabość do takich przedmiotów z duszą, historią, tajemnicą...

    OdpowiedzUsuń